Pewnie już nie raz spotkałyście się z tymi świecącymi kulami,
ale co tam - u nas też będą, bo rzecz piękna i odrobinę bajkowego
klimatu potrafi wprowadzić nie tylko do pokoików małych marzycieli, ale również
do sypialni ich mam ;-)
Świecąca girlanda towarzyszy nam od pierwszych dni
Kaliny, służy po prostu jako lampka nocna, i właściwie na każdym etapie rozwoju
fascynuje córcię coraz bardziej.
Jak zastanawiacie się nad zakupem kotonbolsów
;-), bo kojarzą Wam się na przykład z choinkowymi światełkami (jak mi na początku),
to takie wrażenie bardzo szybko mija, a dzięki bogatej kolorystyce kulek można stworzyć
aranżacje pasującą do każdego wnętrza.
My swój zestaw stworzyłyśmy tu Cottonballlights.
P. S Zdjęcia robiłyśmy przy okazji sesji Walentynkowej i
nasza mała księżniczka pomimo uwielbienia dla ciuszków, nawet biszkoptowi nie
dała się przekonać do zmiany stylizacji, tak zafascynowało ją serce na bluzie
;-) ale co się dziwić, która z nas nie uwielbia czasem różowych cekinów ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz